Autor Wiadomość
Rose
PostWysłany: Wto 21:42, 15 Lut 2011    Temat postu: Sophie Morgan.

Sophie Morgan




Spojrzał na nią zaintrygowany. Wyglądała niewinnie, prawie jak anioł – którym nie była. Pod powłoką niewinnej i bezbronnej istoty kryła się moc. Umiała dobrze ukrywać swoje emocje, jej twarz byłą jak maska, lecz jej oczy zdradzały wszystko. Pod rzędem rzęs kryła się jej prawdziwa tożsamość. I tego właśnie się bał. Jej wzroku. Odwrócił się i rzekł:
-Nigdy się nie zmienisz… Ta wieczna pogoń, by udowodnić ludziom, że jesteś najlepsza, to jest twój cel?
Usłyszał cichy śmiech dziewczyny. Kiedy się odwrócił ona stała przy oknie patrząc na krajobraz w deszczu. Nawet nie słyszał jej kroków. Była cicha, zwinna i zmysłowa. Ideał, który miał z zasięgu ręki, i którego nie umiał zdobyć.
- Nie chce nikomu udowodnić, że jestem najlepsza. – skłamała. Wiedziała, że nie może mu powiedzieć prawdy, mimo to nadal oszukiwała samą siebie. Tylko nie wiedziała po co. – Tak. Masz rację nigdy się nie zmienię. – odwróciła się do niego z lekkim uśmiechem.
I to w niej kochał. Była tajemnicza, intrygująca i codziennie go zaskakiwała.
- Wreszcie się w czymś zgadzamy. – dodał z ironicznym uśmiechem na twarzy. Lubił się z nią droczyć. Ale nigdy jej tym nie uraził. Nie chciał zmarnować tego co przez tyle lat budował, tej więzi, która teraz była mocna i potężna. Wystarczyło, tak niewiele by to wszystko zniszczyć.
Zaśmiała się. Lubiła to w nim, jego charakter był skomplikowany a ona miała świadomość, że na nowo go poznaje. Co raz to lepiej i lepiej.
- Jesteś dzisiaj bardzo miły. Jest jakoś ku temu okazja? – zapytała z nutka irytacji w głosie i zawadzkim spojrzeniem. Robiła to celowo i z premedytacją, bo doskonale wiedziała, że to go zawstydza. Używała swojej urody, by wzbudzić zazdrość, a teraz zapragnęła jej użyć, by obudzić w nim zauroczenie, mimo to nie czuła się z tym źle. Przecież miłość nie zawsze jest oparta na prawdzie…
- Nie. – odpowiedział obojętnym tonem uśmiechając się przy tym z wyższością. Za bardzo ją znał, by móc nabrać się na te sztuczki. Była piękna, ale nie zawsze skromna. I już nie raz był światkiem, gdy wykorzystywała to przeciwko innym. Jej intrygi, uśmiechy, czułe słówka… Wszystko to znał. I czasami się zastanawiał, czy nie robiła tego celowo, by wzbudzić w nim zazdrość. Może dla niej było to logiczne, dla niego bezsensowne…
- Wiesz, doszłam do wniosku, że to jednak ty się nigdy nie zmienisz… Ale wiesz, w sumie to… - urwała, i podeszła do niego zwinnie, zawieszając mu ręce na ramionach.
Spoglądając w oczy, nie dostrzegła przerażenia czy zmieszania lecz ekscytację. „Udało mi się” pomyślałam. I pocałowała go w policzek.
– To dobrze. – szepnęła my do ucha.
Puściła go i podeszłą z gracją do drzwi, oglądając się przez ramię, posłała mu uśmiech.
Potem wyszła z pokoju, pozostawiając go z zawodem na twarzy.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group