Forum  Strona Główna



 

Żorżykowy efef xD
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Piórem pisane
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cissy.
Gość






PostWysłany: Śro 22:41, 25 Lip 2007    Temat postu: Żorżykowy efef xD

Właściwie to nie wyłącznie, ale co tam. Deydkuję go moim bugom, czyli Paulowi i George'owi. :*

Enjoy! Very Happy

'I'm lonely as can be' Part 1

O tej porze na ulicach Liverpoolu panowały pustki. Wszak dzień był jeszcze młody, a przykładni obywatele spędzali czas parząc herbatę w biurach, prowadząc dom, czy czytając pod blatem ławki Bravo, od czasu do czasu zerkając ostrożnie w stronę produkującego się nauczyciela. Zaiste, dobrze powiedziane – przykładni obywatele. Do tego typu Anglików z pewnością nie należała piątka przyjaciół wesoło przemierzająca liverpoolskie suburbia. Po kilkunastu minutach wesołej wędrówki dotarli na stary, odosobniony teraz plac zabaw. Jeden z chłopców, najmłodszy, grał coś na gitarze, dziewczyny zanosiły się śmiechem, a pojedynczy przechodnie mierzyli ich pogardliwie wzrokiem, mamrocząc pod ich adresem słowa, które z pewnością moralne nie były. Naszych bohaterów nie interesowało to bynajmniej – wszak byli młodzi, a świat należał do nich.
- Johnny, powiedz jej żebyśmy poszli nad rzekę! – Zaśmiała się drobna blondynka, ciągając za rękaw przystojniaka z orlim nosem, który próbował niepostrzeżenie zepchnąć bruneta z pobliskiej huśtawki. Odwrócił się w stronę przedstawicielek płci piękniejszej i uśmiechnął zniewalająco.
- Amelio, moja ptaszyno, co powiesz na romantyczny spacer nad oazę spokoju i wypoczynku? – Zapytał, chwytając brunetkę za rękę. Ta natychmiast spąsowiała.
- Przykro mi John, ale niestety nic z tego – odpowiedziała, uśmiechając się delikatnie.
- Och, wstydzi się swojego kostiumu – parsknęła Katie. Amelia rzuciła jej znaczące spojrzenie, a Paul wybuchł głośnym śmiechem.
- Wiesz, zawsze możesz przyjść bez – powiedział, brawurowo zeskakując z huśtawki. John ożywił się natychmiast.
- Yhyyy!
- Oj zostawcie ją w spokoju. – Rzucił Harrison, próbując dobrać odpowiedni chwyt. Po chwili uśmiechnął się z satysfakcją i coś zapisał na kartce. Lennon zmierzył go wzrokiem.
- Coś ci nie pasuje? – Spytał wyzywająco. George spojrzał nieprzytomnie w stronę kolegi i wrócił do gry. John wstał.
- Nie, spokojnie, nie kłóćcie się.- Powiedziała Amelia. Nie chciała, aby dwóch jej najbliższych przyjaciół kłóciło się o nic niewarty drobiazg, zresztą z jej winy. – Pójdę nad tą rzekę.
John uśmiechnął się tryumfalnie i przysiadł obok Katie. Natychmiast wdali się w głośną rozmowę. McCartney napotkał spojrzenie posmutniałej nagle brunetki. Podszedł do niej, zmysłowo kołysząc biodrami.
-Nie przejmuj się nimi – szepnął jej prosto do ucha. Amy odwróciła się i dostrzegła ciepły uśmiech na twarzy przyjaciela. Paul przytulił ją mocno, opierając głowę na jej lśniących włosach.
Po chwili wszystko wróciło do porządku.
Powrót do góry
Żella
100% fangirl ^^



Dołączył: 23 Lip 2007
Posty: 5816
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: Pacanowo ^^

PostWysłany: Śro 22:46, 25 Lip 2007    Temat postu:

Czytałam na macca. Śliczne Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cissy.
Gość






PostWysłany: Śro 22:50, 25 Lip 2007    Temat postu:

'I'm lonely as can be' Part 2

Ściemniało się. Drzewa, do tej pory delikatnie falujące na wietrze, uspokajały się. Ptaki powoli przestawały śpiewać, dzieci wyniosły się już z parku – zdawało się, że cała przyroda kładzie się do snu.
Amelia, nerwowo odsuwając firankę, próbowała uchwycić moment zachodu słońca. Uśmiechnęła się i wzięła pędzel do ręki. Na płótnie rozbryzgała się czerwona plama.

*

George włóczył się po mieście, wyraźnie nie mogąc odnaleźć swego miejsca. Ściemniało się, cała młodzież poczęła ściągać do – licznych w Liverpoolu – klubów. Tu i ówdzie przemykały znajome chłopakowi pary, młodzieńcy cieszący się złą sławą, czy na pozór zagubione dziewczęta. Po chwili zza rogu wyszli John i Katie, a ich wygląd wskazywał na nadmierne spożycie pewnego rodzaju cieczy. Harrison skrzywił się tylko i postanowił zejść przyjaciołom z oczu. Na darmo.
- O, Georgie-orgie! - Zawołała wesoło Katie. – Co tu robisz sam, późno w nocy? – Spytała, a John wybuchł nagle rubasznym śmiechem. George, znudzony i nieco zażenowany stanem przyjaciół, przewrócił oczami.
- Stary, nie wygłupiaj się. Chodź, potańczymy, napijemy się, na pewno poznasz jakąś laseczkę – John mrugnął zawadiacko i poprawił włosy.
- Nie mam ochoty. – Odrzekł George wymijająco. Katie odeszła do nieopodal stojących dziewcząt i po chwili już chichotały szaleńczo. John zmierzył wzrokiem kolegę i powiedział chłodno:
- Wiem, o kim myślisz. Zapomnij. Przecież Paul…
- Och, daj spokój Johnny. – Żachnął się Harrison. – Ona mnie nie interesuje.
- Mnie nie oszukasz. – Rzucił Lennon przypatrując się mu badawczo. George odwrócił wzrok. Po chwili wyraźnie znudzona Katie wtuliła się w Johna i coś szepnęła u do ucha. Lennon uśmiechnął się szeroko i pociągnął ją w stronę klubu. Harrison patrzył za nimi, dopóki nie zniknęli mu z oczu.
„Za dobrze mnie zna.” – stwierdził, po czym obrócił się na pięcie i ruszył przed siebie.

*

W domu przy Oktavian Square 13 nie paliło się już ani jedno światło. Amelia, z wysuniętym koniuszkiem języka kończyła właśnie swoje dzieło. Odsunęła się o kilka kroków i ze zmrużonymi oczyma oglądała obrazek. Po chwili kiwnęła głową z uśmiechem i złożyła sztalugi. Zaciągnęła zasłony. Było już zupełnie ciemno. Po chwili, nucąc piosenkę zeszła na dół i postanowiła przespacerować się w świetle księżyca. Nucąc cicho jakąś piosenkę, zakładała ciepły sweter. Po chwili, cicho domykając drzwi, aby tylko nie obudzić ojca, wyszła na dwór. Przeszła kilka kroków i zauważyła jakąś postać w cieniu brzóz. Nagle, z cichym pyknięciem zapaliły się latarnie.
- George?

_____

Cool Na resztę musicie poczekać Very Happy
Powrót do góry
Żella
100% fangirl ^^



Dołączył: 23 Lip 2007
Posty: 5816
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: Pacanowo ^^

PostWysłany: Śro 22:52, 25 Lip 2007    Temat postu:

Aaa, co dalej?! Very Happy
Pisz szybko :*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cissy.
Gość






PostWysłany: Śro 22:54, 25 Lip 2007    Temat postu:

Dalej jeszcze nie wiem, okaże się Very Happy
Ale wiem co dalej, dalej hy :>
:*
Powrót do góry
Kryminalistka
Gość






PostWysłany: Czw 12:48, 26 Lip 2007    Temat postu:

Świeetnee
Cudowne wręcz
Powrót do góry
Cissy.
Gość






PostWysłany: Czw 14:39, 26 Lip 2007    Temat postu:

może dziś będzie kolejna część, jeśli przemogę wyrzuty sumienia w stosunku do jednego z bohaterów. Rolling Eyes
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Czw 15:09, 26 Lip 2007    Temat postu:

Śliczne, boskie XD
Cud miód i orzeszki :*
Powrót do góry
Michelle
sofizmat



Dołączył: 23 Lip 2007
Posty: 5605
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/7
Skąd: fairytale <3

PostWysłany: Czw 15:10, 26 Lip 2007    Temat postu:

piękne. ;]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cissy.
Gość






PostWysłany: Czw 15:17, 26 Lip 2007    Temat postu:

dzięki, ale piszcie coś bardziej konstruktywnego Laughing
Powrót do góry
Michelle
sofizmat



Dołączył: 23 Lip 2007
Posty: 5605
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/7
Skąd: fairytale <3

PostWysłany: Czw 15:19, 26 Lip 2007    Temat postu:

A co ja mam napisać konstruktywnego niby, co? Wrzuć to na Mirriel to Ci będą konstruktywne komentarze pisać, ale ja np. nie umiem pisać konstruktywnie. Ja wyrażam zachwyt i koniec Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cissy.
Gość






PostWysłany: Czw 16:40, 26 Lip 2007    Temat postu:


Michelle napisał:
A co ja mam napisać konstruktywnego niby, co? Wrzuć to na Mirriel to Ci będą konstruktywne komentarze pisać, ale ja np. nie umiem pisać konstruktywnie. Ja wyrażam zachwyt i koniec Razz


boszz by mnie zabili chyba za takie wypociny Very Happy
e tam, wolę ludzi na macca, tam mi chociaż coś więcej powiedzą, zacytują co trzeba, porozklejają się nad chłopcami :>
Powrót do góry
Michelle
sofizmat



Dołączył: 23 Lip 2007
Posty: 5605
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/7
Skąd: fairytale <3

PostWysłany: Czw 16:45, 26 Lip 2007    Temat postu:


Cytat:
wolę ludzi na macca

gdzie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Żella
100% fangirl ^^



Dołączył: 23 Lip 2007
Posty: 5816
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: Pacanowo ^^

PostWysłany: Czw 16:47, 26 Lip 2007    Temat postu:

Forum o Bitelsach xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Michelle
sofizmat



Dołączył: 23 Lip 2007
Posty: 5605
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/7
Skąd: fairytale <3

PostWysłany: Czw 16:48, 26 Lip 2007    Temat postu:

W sumie mogłam się tego domyśleć ^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cissy.
Gość






PostWysłany: Czw 18:36, 26 Lip 2007    Temat postu:

Mr. Green
zapraszam serdecznie, ja wynoszę stamtąd codziennie coraz więcej aluzji Laughing

i umiejętności literackich Wink
Powrót do góry
Cissy.
Gość






PostWysłany: Pią 2:02, 27 Lip 2007    Temat postu:

Wariuję, wariuję. lalala 69 lalala
Otóż macie nowy odcinek!

Ps. Enjoy Wink


'I'm lonely as can be' Part 3

- Amy? Co ty tutaj robisz? – George z nerwów aż podskoczył. Czuł się trochę jak dziecko przyłapane na gorącym uczynku. Podczas gdy starał się w ogóle nie myśleć o dziewczynie, nogi zaprowadziły go niespodziewanie pod jej dom. Twarz chłopca oblał rumieniec, na szczęście w słabym świetle latarni prawie niewidoczny.
- Jakby to powiedzieć… Mieszkam? – Spytała ironicznie Amelia. Czuła się dziwnie, jak zwykle na osobności z Harrisonem. Z jednej strony onieśmielał ją swoimi umiejętnościami gry na gitarze, pewnego rodzaju aurą, która go otaczała, wreszcie nieprzeciętną urodą. Z drugiej zaś czuła, że jest jej w jakiś sposób bliski i w rzeczywistości zupełnie normalny. Zapadła teraz cisza, która wcale nie była niezręczna. Dwoje nastolatków stało na ciemnej ulicy, w otoczeniu brzóz i przy jedynie lekkim oświetleniu ulicznych latarni. W innej sytuacji rozsądna zwykle Amelia z pewnością usunęłaby się z tej ulicy, ale w towarzystwie Harrisona jej rozsądek ulatywał. Potrafiła patrzeć tylko w jego oczy, tak jak teraz.
George błądził oczyma po ciele przyjaciółki, omiatając to jej twarz, to szmaragdowe oczy, orzechowe włosy. Wyobrażał sobie drżenie jej skóry pod dotykiem jego palców, słyszał jęki jej rozkoszy, czuł smak jej ust… Po chwili do jego umysłu poczęły się dobijać natarczywe słowa Johna: „Zapomnij. Przecież Paul. Paul. Paul.” George nagle jakby się obudził. Poskoczył i chrząknął znacząco. Amelia rozejrzała się niepewnie i ponownie nieśmiało zajrzała w oczy Harrisona. Tym razem nie były już takie ciepłe, czuć było, że są wyraźnie speszone, odpychały ją.
- Ja będę już szedł. Późno już, w domu pewnie się martwią. – Pisnął nienaturalnie wysokim głosem. Amy oblała się rumieńcem i ledwo zauważalnie skinęła głową. Wyminęła chłopaka i skierowała się w stronę domu. Jej policzki nie przestawały być ciepłe.

*

W domu państwa McCartney’ów, jak co rano, odbywała się akurat decydująca bitwa. Otóż pierworodny został pozbawiony najważniejszego chyba narzędzia. Michael, chichocząc złośliwie w rogu kanapy zazdrośnie ściskał pilot od telewizora. Paul zawył dziko i rzucił się w stronę brata, kwiczącego wciąż z uciechy. Po chwili radosny kwik czternastolatka zmienił się w żałosny skowyt, a Paul, uśmiechając się zawadiacko, przełączył na kreskówki.

*

Potomek Lennonów ziewnął potężnie i spróbował podnieść się z łóżka. Bezskutecznie. Zacisnął mocno zęby i uniósł się na silnym łokciu. BUM! W ferworze walki ze swym organizmem zapomniał o niepozornej półeczce, znajdującej się tuż nad łóżkiem.
- Cholera! – Skwitował wszystko nader elokwentnie i nucąc coś pod nosem, począł szukać czystych skarpetek. Po godzinie bezowocnych poszukiwań, rzucił je w cholerę i postanowił, że założy sandały. Wyszczerzył się do lustra i przeczesując rozwichrzone włosy, zszedł na śniadanie.

*

Zbliżało się południe. Słońce przygrzewało niemiłosiernie, tym samym odbierając ochotę do nauki nawet najzapalczywszym uczniom. Amelia Coldwell bynajmniej do nic nie należała, toteż bez cienia wstydu pozwoliła sobie na przepuszczenie wykładu o historii powstania Stowarzyszenia Przeciw Walce Z Przedstawicielami Innych Państw (w skrócie, jakże subtelnie: SPWZPIP), ani Organizacji ds. Zwalczania Tegoż Stowarzyszenia (adekwatnie O. ds. ZTS). Po chwili nawet zapadła w krótką drzemkę, z której obudził ją skowyt starego żelaznego dzwonka. Ziewnęła dyskretnie i postanowiła już nie wracać na dwugodzinną lekcję angielskiego. Ostrożnie wymknęła się przez dziurę w płocie i – już po drugiej stronie – ciesząc się z nowych możliwości, jakie dawała jej nieograniczona wolność, krzyknęła wesoło i nucąc pod nosem ostatni przebój roku, ruszyła w stronę Oktavian Square. ‘Przydałoby się jakieś towarzystwo’ – pomyślała, a siedząca gdzieś na wierzchołku sosny zwyczajnej wróżka zaśmiała się perliście i pstryknęła palcami.
- Amy? – Zawołał śpiewnie Paul i podążył w stronę rozpromienionej dziewczyny.
- Co ty tu robisz o tej porze? – Zapytała, podejrzliwie przypatrując się McCartneyowi. Ten uśmiechnął się zagadkowo.
- Psor przynudzał, zerwałem się. – Rzucił i przytulił Amelię w pasie. Zadrżała. Czuła dziwną barierę pomiędzy sobą, a chłopakiem, barierę, której nigdy przedtem nie było. Nie potrafiła jednak jej przemóc i zręcznie wyślizgnęła się z ramion Paula.
- Co jest? – Spytał, wyraźnie zbity z tropu, niepewnie spoglądając na dziewczynę. Ta uśmiechnęła się tylko sztucznie i odwróciła wzrok.
- Nic, źle się czuję. – Odpowiedziała, wciąż uśmiechając się szeroko. Paul rzucił jej troskliwe spojrzenie, po czym zabrał jej torbę z ręki.
- Odprowadzę cię. – Powiedział. Amelia niecierpliwie kiwnęła głową i w zupełnej ciszy ruszyli w stronę domu, a Paul, od czasu do czasu zerkając w stronę niezadowolonej dziewczyny, zastanawiał się, w czym zawinił.

___
pees. mam depresję, bo zabiły mi Żorża w innym efef ;[
Powrót do góry
Żella
100% fangirl ^^



Dołączył: 23 Lip 2007
Posty: 5816
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: Pacanowo ^^

PostWysłany: Pią 9:25, 27 Lip 2007    Temat postu:

Kibicuję Amelii i Harrisonowi Very Happy
Mam nadzieję, że będzie odczuwać jeszcze większe bariery przez Paulem. Tylko wtedy on będzie samotny. Tak źle i tak niedobrze Very Happy
Ślicznie, bezbłędnie jak zawsze :*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Michelle
sofizmat



Dołączył: 23 Lip 2007
Posty: 5605
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/7
Skąd: fairytale <3

PostWysłany: Pią 11:10, 27 Lip 2007    Temat postu:

To jest wspaniałe, w końcu coś ciekawego Smile
Ciekawam co dalej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cissy.
Gość






PostWysłany: Pią 11:24, 27 Lip 2007    Temat postu:

Very Happy
ależ Paul nie będzie samotny, wprowadzę tam jakąś Ewę (na cześć moją), lub Magdalenę (koleżanki Wink )
dziękuję! :*
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Piórem pisane Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deox v1.2 // Theme created by Sopel & Download

Regulamin